21 sierpnia 2014

Opowieść się rozpoczyna…


Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie kończą w tym roku osiemnaście lat. Z racji przekraczania magicznej cezury zebrało nam się na wspominki. Tym samym zaprosiliśmy fanów imprezy do konkursu na najciekawszą targową historię. Nie stawiając żadnych wymogów formalnych (można było pisać wierszem, prozą, a także rozbić tekst na dialogi i opatrzyć didaskaliami), zachodziliśmy w głowę , czy wokół naszych Targów można snuć opowieści. Okazało się, że można, liczba nadesłanych prac przerosła nasze oczekiwania. Poniżej przedstawiamy tę, która zdaniem jury, zasługuje na największą uwagę.

Tekst ukaże się w jesiennym wydaniu naszego Merkuriusza targowo-kongresowego.  

Zwykła historia


Czytam od zawsze. No dobra, najpierw czytała mi mama, a potem zacząłem czytać już sam, w ilościach hurtowych. Kiedy złamałem nogę, nastąpiło czytelnicze szaleństwo, wtedy to bowiem w miesiąc przeczytałem 23 tytuły i nadmienić należy, że nie były one przesadnie cienkie.

Moja droga życiowa potoczyła się jednak tak, że w najbliższym otoczeniu nie znalazł się nikt lubiący czytać. Najpierw szkoła średnia pełna pasjonatów elektroniki, potem studia, na których większy entuzjazm niż słowa budziły liczby. Wychodziło na to, że skoro wokół mnie inteligentni i wykształceni ludzie, a tylko mnie ciągnie do książek, to ze mną może być coś nie w porządku. Poszedłem do pracy i tam to samo, nie czytał nikt. Zacząłem się zastanawiać, czy nie jestem aby jakiś dziwny. Nie w sensie wyjątkowy, jak to było w jednym ze skeczy kabaretu Ani Mru Mru, tylko normalnie – dziwny. To przekonanie rosło we mnie coraz bardziej.

W międzyczasie do mojej świadomości zaczęło się jednak przebijać przekonanie, że skoro ktoś organizuje targi książki, to może istnieją tacy wariaci jak ja? Na początku, kiedy jeszcze krakowskie Targi były na Zapolskiej, nie chodziłem, bo najnormalniej w świecie nie wiedziałem o nich. Kiedy przeniosły się na Centralną, zakiełkowała chęć wybrania się, która z każdym rokiem rosła. Ale zawsze coś się działo, a to pilny wyjazd służbowy, a to jakaś rodzinna sprawa. O jednych przypomniałem sobie tydzień za późno.

Aż w końcu dotarłem. I najnormalniej w świecie oniemiałem. Tam było pełno takich dziwaków jak ja!

Czemu zakładam, że dziwaków? Bo tylko ktoś lubiący książki może stać po nie w kolejce w deszczu, tylko komuś z zajawką na czytanie może chcieć się chodzić po dusznych, zatłoczonych salach wyłącznie po to, aby zobaczyć nowości książkowe. Tam byli ludzie stojący w ogonkach większych niż komunistyczne, tylko po to, aby zdobyć autograf.
Te moje pierwsze Targi to było prawdziwe odkrycie, był Cejrowski chodzący rzeczywiście na bosaka, byli ludzie nie tylko kupujący książki, ale także rozmawiający o nich! Okazało się, że Targi są swego rodzaju instytucją integrującą, prawdziwym wydarzeniem związanym z książkami. W okolicy nie było gdzie stanąć, a strumień ludzi idących z tramwaju był nieprzerwany i szeroki niczym rzeka! Oni szli do książek jak do Media Marketu w dniu otwarcia!Nie jestem samotnym szaleńcem!

Od tego momentu chodzę co roku, chodzę na spotkania, kupuję i wymieniam książki, biorę udział w panelach. Na targach pierwszy raz na żywo zobaczyłem ludzi, którzy piszą o tym, co przeczytają, czyli blogerów książkowych. Ludzi, dla których przeczytanie ponad 100 książek rocznie to norma, a jeśli nie przeczytają tyle, to musiał być kiepski rok. Ludzi, którzy zamiast czytać jeden tytuł tygodniowo muszą stawiać sobie wyzwanie 104 książek. Kocham Targi za pokazanie mi tego świata.

Dzięki nim wiem, że nie jestem samotnym szaleńcem!

Autor: Jan Mądrzywołek

Jak będą wyglądać Międzynarodowe Targi Książki w tym roku, kogo będziemy gościć i czym zaskoczymy zwiedzających, dowiesz się śledząc naszą stronę internetową, zapisując się do targowego newslettera, lubiąc nasze posty na Facebooku, przyglądając się naszym zdjęciom na Instagramie i czytając wpisy, które zamieszczamy na blogu.


2 komentarze:

  1. Zawsze można podobnych "szaleńców" wśród książkowych bloggerów poszukać ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś nie wiedziałem, że takowi istnieją :)

      Usuń