02 września 2014

Czy wiesz, że...

Od 17 lat Targi w Krakowie organizują Konkurs o Nagrodę im. Jana Długosza. Lubimy tę inicjatywę. Jest mocno elitarna, mocna niszowa, słowem ekskluzywna. Wspiera dzieła z dziedziny szeroko pojętej humanistyki. Książki zacne, które dostarczają gruntownej wiedzy i bogatego substratu do przemyśleń. 

Konkurs, wpisując się w program promocji czytelnictwa, kładzie nacisk na popularyzowanie utworów, które przez wzgląd na swój naukowy charakter mają mniejsze szanse, aby stać się bestsellerami
w rozumieniu marketingowym, wnoszą jednak istotny wkład w rozwój światowej kultury i nauki.

Tyle o nas. A teraz parę słów o nagrodzie, której strategicznym celem jest wsparcie publikacji z dziedziny eseistyki oraz krytyki literackiej i artystycznej. Wiecie już, o czym mowa? Wielu z Was pewnie słyszało o Nagrodzie im. Kazimierza Wyki, przyznawanej rokrocznie przez Marszałka Województwa Małopolskiego i Prezydenta Miasta Krakowa. Idę o zakład, że wielu z Was pomyślało o wielkim kompendium wiedzy na temat Młodej Polski pióra profesora Wyki (tak, tak, ja też mam tę książkę na półce).

A czy wiecie, że...
  • Nagroda im. Kazimierza Wyki w dziedzinie krytyki literackiej, eseistyki, historii literatury należy obecnie do nielicznych w tym zakresie nagród w Polsce. Jest bardzo wysoko oceniania zarówno przez teoretyków literatury i sztuki, jak i samych twórców.
  • Z inicjatywą przyznawania takiej nagrody zwrócił się do prezydenta miasta Krakowa, w roku 1975 wkrótce po śmierci Profesora, ówczesny prezes Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich – Jan Pieszczachowicz. Na jej realizację czekano 5 lat.
  • W roku 1980 nagrodę przyznano po raz pierwszy, a jej laureatem został znany krytyk i historyk literatury, eseista i tłumacz, pracownik naukowy Instytutu Badań Literackich PAN – Jerzy Kwiatkowski. Nagrodę przyznano mu za całokształt twórczości.
  • W roku następnym nagrodę otrzymał również uczeń Kazimierza Wyki — prof. Jan Błoński za twórczość krytyczno-literacką i naukową, odznaczającą się wybitnymi walorami poznawczymi i pisarskimi, i stanowiącą poważny wkład do literatury ostatniego trzydziestolecia. Zgodnie z sugestią wnioskodawców, obie nagrody zostały wręczone podczas Krakowskich Dni Literatury.
  • W następstwie wprowadzonego w grudniu 1981 roku stanu wojennego przez kilka lat nagrody nie przyznawano.
  • W roku 1983 jury konkursu, już w innym składzie osobowym, przyznało nagrodę Zygmuntowi Greniowi — znanemu krytykowi teatralnemu i literackiemu. W latach następnych nagroda była przyznawana względnie systematycznie, a otrzymali ją: prof. Marian Stępień (1985) i Leszek Bugajski (1986) obaj – jak zapisano w uzasadnieniu werdyktu jury – "za całokształt osiągnięć".
  • Laureatem szóstej kolejnej nagrody w 1987 r. został prof. Stanisław Burkot z krakowskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej (obecnie Akademii Pedagogicznej).
  • Jesienią 1989 nagrodę otrzymał prof. Franciszek Ziejka z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor wielu cieszących się dużą popularnością prac został uhonorowany "za wybitne osiągnięcia w zakresie historii literatury za eseistykę poświęconą kulturze i literaturze XIX i XX wieku".
  • Od 1991 r. w następstwie rozdziału administracji państwowej i samorządowej (do 1990 r. prezydent miasta był formalnie wojewodą), fundatorami Nagrody im. Kazimierza Wyki byli Wojewoda Krakowski i Prezydent Miasta Krakowa. Od tegoż roku w jury zasiadały ponownie osoby z pierwotnego składu. Na wniosek jurorów został zmieniony regulamin nagrody i określony termin jej wręczania – styczeń – w okolicach daty śmierci Kazimierza Wyki (19 stycznia 1975r.).
  • W 1991 nagrodę przyznano Jerzemu Jarzębskiemu pracownikowi naukowemu Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego.
  • Laureatem w roku 1992 został Stanisław Balbus, także z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
  • W roku 1993 do grona nagrodzonych dołączył wybitny eseista, powszechnie postrzegany jako niezrównany poeta – Zbigniew Herbert. Nagroda przyznana została za "całokształt dorobku artystycznego, ze szczególnym uwzględnieniem tomu esejów "Martwa natura z wędzidłem", wydanego w 1993 r. Niecodzienność tej decyzji tkwiła w tym, że jury w składzie: Marta Wyka, Henryk Markiewicz, Franciszek Ziejka, Stanisław Balbus, Jan Józef Szczepański, Jerzy Turowicz, Stanisław Grodziski, Danuta Glondys, Stanisław Dziedzic – po raz pierwszy przyznało Nagrodę im. Kazimierza Wyki pisarzowi spoza Krakowa. Przypadła ona autorowi, którego twórczość literacka stawia wśród najwybitniejszych poetów współczesnej Europy, zaś dokonania w zakresie eseistyki, jakkolwiek znaczące i wybitne, pozostają poniekąd w cieniu Jego poezji.
  • Laureatem nagrody w 1994 r. został prof. Włodzimierz Maciąg – literaturoznawca, krytyk literacki, eseista i prozaik.
  • W 1995 roku nagrodę przyznano prof. Mieczysławowi Porębskiemu za "całokształt eseistyki i krytyki artystycznej".
  • Jan Pieszczachowicz, krytyk literacki i publicysta, został laureatem Nagrody im. Kazimierza Wyki w 1996 roku. Autor znaczących pozycji o literaturze współczesnej, otrzymał nagrodę "za całokształt dokonań w zakresie krytyki literackiej i artystycznej".
  • Kolejnym laureatem nagrody w 1997 r. został profesor Uniwersytetu Wrocławskiego Jacek Łukasiewicz. Jeden z najwybitniejszych polskich krytyków literackich i eseistów.
  • W 1998 r. nagrodę przyznano Marianowi Stali, pracownikowi naukowemu Uniwersytetu Jagiellońskiego, badaczowi najnowszych nurtów współczesnej literatury polskiej.
  • Wdrażanie reformy administracyjnej w 1999 r. oraz nowy podział kompetencji przerwały 10 letnia tradycję wspólnego (przez władze województwa i miasta) przyznawania Nagrody. Od roku 2000, przez trzy lata, nagrodę w dziedzinie eseistyki i krytyki literackiej im. Kazimierza Wyki przyznawał tylko Marszałek Województwa Małopolskiego. W roku 2003 na spotkaniu Zarządu Województwa Małopolskiego z Prezydentem Miasta Krakowa postanowiono powrócić do tradycji wspólnego wręczania nagrody.
  • Przez coroczne przyznawanie Nagrody im. Kazimierza Wyki, ustanowionej w 1980 r., środowisko literackie Krakowa pragnie uczcić i zachować w żywej pamięci jedną z najwybitniejszych osobowości: Kazimierza Wykę, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, historyka literatury, krytyka i eseistę, znawcę sztuki, animatora życia kulturalnego, humanistę o niezwykłej intelektualnej energii i wyobraźni artystycznej, łączącego rozległą wiedzę z prawdziwym talentem literackim.
  • Nagroda im. Kazimierza Wyki nie tylko utrwala postać wybitnego humanisty, znawcy literatury i artysty słowa, ale przypomina również o wadze humanistycznego powołania — w czasie niezbyt mu sprzyjającym.





25 sierpnia 2014

O fotografii


„Nie istnieją reguły opisujące dobrą fotografię, są tylko dobre fotografie.”
Ansel Adams

I w myśl tej zasady zrób selfie, złóż życzenia Międzynarodowym Targom Książki w Krakowie i wygraj spotkanie VIP z autorem, i traf na okładkę katalogu targowego!


#Selfie18 to zabawa, która polega na wykonywaniu zdjęć selfie z życzeniami dla Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie z okazji 18. urodzin. Jak wziąć udział w akcji? Postępuj zgodnie z poniższym instruktażem:
o    Napisz na kartce (najlepiej formatu A4 lub A3) życzenia urodzinowe dla 18. Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie. Pamiętaj! Życzenia winny być dobrze widoczne.
o    Weź do jednej ręki kartkę z życzeniami, a do drugiej - aparat (telefon komórkowy z aparatem) i pięknie się uśmiechnij, puść oko, zrób minę.
o    Pstryknij fotkę (sfotografuj siebie, zrób selfie).
o    Opublikuj zdjęcie na Twoim profilu na Facebooku z dodaniem hashtagu #18ksiazkakrakow i otagowaniem fan page`a Targów Książki w Krakowie (www.facebook.com/targi.ksiazki.w.krakowie).
o    Uzbrój się w cierpliwość i poczekaj, aż 18 Twoich znajomych na Facebooku polubi selfie.
o    Po uzbieraniu 18 "lajków" zrób printscreen postu ze zdjęciem i niezbędną liczbą polubień.
o    Uwaga! Opublikuj grafikę z printscreenem na stronie, którą zobaczysz klikając w link >>> kliknij!

Akcja #Selfie18 trwa do 1 października 2014. Ze wszystkich opublikowanych do tego czasu zdjęć organizatorzy Targów wybiorą osiemnaście - najciekawszych, niebanalnych, wykonanych w wyjątkowych miejscach lub z użyciem nietypowych rekwizytów. 18 laureatów trafi na jedną z okładek katalogu targowego/programu towarzyszącego (drukowanego i elektronicznego), zdobędzie bezpłatną wejściówkę na Targi oraz będzie miało możliwość wzięcia udziału w spotkaniu VIP z autorem, którego nazwisko na razie jest niespodzianką.

Uwaga! W trakcie trwania 18. Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie akcja #Selfie18 będzie kontynuowana. Dodatkowo, każda osoba, która w dniach 23-26 października 2014 r. będzie obchodzić 18. urodziny, otrzyma bezpłatną wejściówkę na Targi. Solenizancie! Pamiętaj, zabierz szkolną legitymację!

21 sierpnia 2014

Opowieść się rozpoczyna…


Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie kończą w tym roku osiemnaście lat. Z racji przekraczania magicznej cezury zebrało nam się na wspominki. Tym samym zaprosiliśmy fanów imprezy do konkursu na najciekawszą targową historię. Nie stawiając żadnych wymogów formalnych (można było pisać wierszem, prozą, a także rozbić tekst na dialogi i opatrzyć didaskaliami), zachodziliśmy w głowę , czy wokół naszych Targów można snuć opowieści. Okazało się, że można, liczba nadesłanych prac przerosła nasze oczekiwania. Poniżej przedstawiamy tę, która zdaniem jury, zasługuje na największą uwagę.

Tekst ukaże się w jesiennym wydaniu naszego Merkuriusza targowo-kongresowego.  

Zwykła historia


Czytam od zawsze. No dobra, najpierw czytała mi mama, a potem zacząłem czytać już sam, w ilościach hurtowych. Kiedy złamałem nogę, nastąpiło czytelnicze szaleństwo, wtedy to bowiem w miesiąc przeczytałem 23 tytuły i nadmienić należy, że nie były one przesadnie cienkie.

Moja droga życiowa potoczyła się jednak tak, że w najbliższym otoczeniu nie znalazł się nikt lubiący czytać. Najpierw szkoła średnia pełna pasjonatów elektroniki, potem studia, na których większy entuzjazm niż słowa budziły liczby. Wychodziło na to, że skoro wokół mnie inteligentni i wykształceni ludzie, a tylko mnie ciągnie do książek, to ze mną może być coś nie w porządku. Poszedłem do pracy i tam to samo, nie czytał nikt. Zacząłem się zastanawiać, czy nie jestem aby jakiś dziwny. Nie w sensie wyjątkowy, jak to było w jednym ze skeczy kabaretu Ani Mru Mru, tylko normalnie – dziwny. To przekonanie rosło we mnie coraz bardziej.

W międzyczasie do mojej świadomości zaczęło się jednak przebijać przekonanie, że skoro ktoś organizuje targi książki, to może istnieją tacy wariaci jak ja? Na początku, kiedy jeszcze krakowskie Targi były na Zapolskiej, nie chodziłem, bo najnormalniej w świecie nie wiedziałem o nich. Kiedy przeniosły się na Centralną, zakiełkowała chęć wybrania się, która z każdym rokiem rosła. Ale zawsze coś się działo, a to pilny wyjazd służbowy, a to jakaś rodzinna sprawa. O jednych przypomniałem sobie tydzień za późno.

Aż w końcu dotarłem. I najnormalniej w świecie oniemiałem. Tam było pełno takich dziwaków jak ja!

Czemu zakładam, że dziwaków? Bo tylko ktoś lubiący książki może stać po nie w kolejce w deszczu, tylko komuś z zajawką na czytanie może chcieć się chodzić po dusznych, zatłoczonych salach wyłącznie po to, aby zobaczyć nowości książkowe. Tam byli ludzie stojący w ogonkach większych niż komunistyczne, tylko po to, aby zdobyć autograf.
Te moje pierwsze Targi to było prawdziwe odkrycie, był Cejrowski chodzący rzeczywiście na bosaka, byli ludzie nie tylko kupujący książki, ale także rozmawiający o nich! Okazało się, że Targi są swego rodzaju instytucją integrującą, prawdziwym wydarzeniem związanym z książkami. W okolicy nie było gdzie stanąć, a strumień ludzi idących z tramwaju był nieprzerwany i szeroki niczym rzeka! Oni szli do książek jak do Media Marketu w dniu otwarcia!Nie jestem samotnym szaleńcem!

Od tego momentu chodzę co roku, chodzę na spotkania, kupuję i wymieniam książki, biorę udział w panelach. Na targach pierwszy raz na żywo zobaczyłem ludzi, którzy piszą o tym, co przeczytają, czyli blogerów książkowych. Ludzi, dla których przeczytanie ponad 100 książek rocznie to norma, a jeśli nie przeczytają tyle, to musiał być kiepski rok. Ludzi, którzy zamiast czytać jeden tytuł tygodniowo muszą stawiać sobie wyzwanie 104 książek. Kocham Targi za pokazanie mi tego świata.

Dzięki nim wiem, że nie jestem samotnym szaleńcem!

Autor: Jan Mądrzywołek

Jak będą wyglądać Międzynarodowe Targi Książki w tym roku, kogo będziemy gościć i czym zaskoczymy zwiedzających, dowiesz się śledząc naszą stronę internetową, zapisując się do targowego newslettera, lubiąc nasze posty na Facebooku, przyglądając się naszym zdjęciom na Instagramie i czytając wpisy, które zamieszczamy na blogu.


12 sierpnia 2014

Mały poradnik wyczekującego jak kania dżdżu Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie

Nie mamy dla ciebie czasu, mój Blogu. Nie dlatego, że porzuciliśmy pisanie. Nie dlatego, że nam się znudziło. Nie dlatego, że założyliśmy konto na Instagramie i przerzuciliśmy się na komunikację wizualną. Nie. Po stokroć nie. Piszemy dużo. Maili, tekstów, komunikatów, instrukcji targowych. Prawdziwemu blogerowi blog się nie nudzi. Zdjęcie to zdjęcie i choć waży więcej niż tysiąc słów, to i tak myśli ubranych w słowa nic nie zastąpi. Za nami superinstensywny czas. Zakończyliśmy przyjmowanie zgłoszeń. A wierzcie nam, było co przyjmować. Efekty naszych zbiorów zobaczycie jesienią. Pod koniec września na naszej stronie pojawi się i lista wystawców, i program towarzyszący. Bądźcie czujni. A tymczasem mamy dla Was parę porad, jak przetrwać czas, który pozostał do Targów. Przeczytajcie. Zapamiętajcie. Wcielcie w życie.

Mały poradnik wyczekującego jak kania dżdżu Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie

•    Śledź naszą stronę www.ksiazka.krakow.pl, tylko tu znajdziesz najświeższe newsy dotyczące Targów.
•    Sprawdź, gdzie znajduje się Międzynarodowe Centrum Targowo Kongresowe EXPO Kraków, w którym począwszy od tego roku będą organizowane nasze Targi (mała podpowiedź: ulica Galicyjska 9 winna być Twoim ulubionym adresem w dniach 23-26 października).
•    Zapoznaj się z układem naszej nowej siedziby, sprawdź, po której stronie znajduje się hala Wisła, a po której – hala Dunaj, zobaczy, jaki jest układ sal seminaryjnych.
•    Sprawdź, o której i jaką trasą dojedziesz na Targi EXPO Busem. Nie wiesz, co to jest EXPO Bus? Nadrabiaj zaległości w trymiga i kliknij w link.
•    Przygotuj drobne na bilet wstępu. Bilet normalny: 7 zł, bilet ulgowy: 5 zł (uczniowie, studenci), karnet czterodniowy: 18 zł. Pamiętaj, że emeryci i dzieci do lat 7 mają gwarantowany bezpłatny wstęp na Targi.
•    Zrób listę książek, które zamierzasz kupić na Targach (pamiętaj, zanotuj nazwę oficyn, które wydają poszukiwane przez Ciebie publikacje).
•    Na liście książek do kupienia napisz drukowanymi literami: KUPIĆ TARGOWĄ PRZYPINKĘ.
•    Polub nasz fanpage na Facebooku.
•    Śledź nasze facebookowe posty, szczególnie czujny bądź w piątki. Dlaczego? Sprawdź!
•    Oglądaj nasze zdjęcia na Instagramie i przekonaj się, że czasem (mimo wszystko) jeden obraz mówi więcej niż 1000 słów.
•    Zapisz się do targowego newslettera i znajdź się w grupie odbiorców, którzy regularnie otrzymują informacje o październikowej imprezie.
•    Dodaj nas do znajomych na Google+. Im więcej (znajomych), tym weselej.
•    Ćwierkaj z nami. Wskocz na Twitter i dodaj nas do obserwowanych.   
•    Sprawdź, w jakim mieście są organizowane Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie. W jakim? W Mieście Literatury UNESCO!
•    Zobacz, jakie salony odbędą się w ramach Targów i, rzecz jasna, czuj się zaproszony na salony.
•    Jeśli jesteś blogerem książkowym, zarejestruj się i zgarnij bezpłatny wstęp na Targi. Uwaga! Po rejestracji, przejdziesz ostrą weryfikację. Rejestrować mogą się jedynie blogerzy, którzy piszą o książkach.
•    Zaproponuj kandydata do tytułu Ambasadora Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie.
•    Przeczytaj publikację, która w roku ubiegłym otrzymała Nagrodę im. Jana Długosza. Ponad tysiąc stron wypełni treścią wieczory, które pozostały do Targów.
•    Napisz do nas. Podziel się swoimi pomysłami. Zasugeruj zmiany. A może chcesz napisać coś na naszego bloga (recenzja książki, którą właśnie przeczytałeś?). Pisz. A może opiszesz Swoją targową historię?
•    Przejrzyj Merkuriusza targowo-kongresowego, periodyk, który wydają Targi w Krakowie.
•    Sprawdź, jak dobrze znasz angielski i spójrz na nasze publikacje na issue.com.
•    Obejrzyj film z zeszłorocznych Targów. Wejdź w targowy klimat. Wsłuchaj się w targowy rwetes. Zamknij oczy. Oddychaj. Czujesz się szczęśliwy. Twoje ciało zalewa błogi spokój. Rytm serca się wyrównuje. Oddychasz pełną piersią. 
•    Zobacz zdjęcia z ubiegłorocznych Targów i pomyśl, że w tym roku będzie jeszcze lepiej.
•    Powiedz znajomym, że idziesz na Targi i zbierz ekipę, z którą będziesz przemierzać targowe korytarze.
•    Zaproś dziewczynę/chłopaka na Targi. Pierwsza randka wśród morza książek gwarantuje niezapomniane wrażenia.
•    Uzbrój się w cierpliwość, pamiętaj, oczekiwanie wyznacza chwile radości, które mają nadejść (tak, tak, poniosło nas).

01 lipca 2014

Blogiem na Targi!

Przeważnie zapominam robić to na bieżąco. Stąd tylko raz na jakiś czas uzupełniam listę przeczytanych książek. Nie wiem, dlaczego mimo wszystko wciąż to robię. Szał katalogowania? Potrzeba kontroli? A może po prostu fajnie przeglądając stary kalendarz przypomnieć sobie, że w lutym 2008 roku czytało się właśnie tę książkę. A nuż worek ze wspomnieniami otworzy się zacnie. I niczym u Prousta znajdziemy się w strumieniu własnych wspomnień o wiele bardziej zajmujących niż rzeczywistość. Może to umiłowanie statystyki pcha mnie do spisywania przeczytanych książek? Nie, nigdy nikomu nie mówię, ile książek przeczytałam w danym roku. Nieważne.

Czytając podkreślam różne rzeczy. Całe akapity warte zapamiętania. Pojedyncze słowa, znaczenia których nie znam. Podkreślam, by  n i e  w y l e c i a ł o  m i  z  g ł o w y.

Lubię myśleć, że blog książkowy to takie bardziej zaawansowane „podkreślanie”, by nie wyleciało z głowy…

Uwaga! Wracamy do rzeczywistości. W temacie blogów i blogerów. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie zapewniają każdemu prowadzącemu blog książkowy bezpłatny wstęp na Targi. Szczegóły znajdziecie tutaj >>>
http://targi.krakow.pl/pl/strona-glowna/targi/18-targi-ksiazki-w-krakowie/blogerzy/rejestracja-blogerow-ksiazkowych.html?groupId=198&osrPath=/osr/432/pl/form/index/index/srcUrl/L3BsL3N0cm9uYS1nbG93bmEvdGFyZ2kvMTgtdGFyZ2kta3NpYXpraS13LWtyYWtvd2llL2Jsb2dlcnp5L3JlamVzdHJhY2phLWJsb2dlcm93LWtzaWF6a293eWNoLmh0bWw=/


26 czerwca 2014

Konkurs na konkursie konkursem pogania

Czy dziś jest ten dzień, w którym postanowisz wziąć udział w naszych konkursach?


Bądź gotowy na wygraną. Daj szansę wygranej. Wygraj. Ciesz się wygraną.

Jeden konkurs już trwa. Szczegóły tu: http://bit.ly/1lRIXvt
Drugi konkurs startuje jutro. Szczegóły tu: http://bit.ly/1rBLkDN

25 czerwca 2014

Opowieść się rozpoczyna - konkurs

Wracamy z przytupem. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie kończą osiemnaście lat. Z racji przekraczania magicznej cezury, zebrało nam się na wspominki. Tym samym chcemy Cię lepiej poznać, bo przecież nasza targowa historia nierozerwalnie wiąże się Tobą.

Może twoja opowieść zaczęła się na Targach Książki w Krakowie. Jeśli z wizytą na Targach wiąże się jakaś ciekawa/wzruszająca/zabawna/przerażająca historia*, napisz do nas. Opowiedz nam swoją targową historię.

Nie stawiamy (prawie) żadnych warunków. Możesz pisać wierszem, prozą, możesz też rozbić tekst na dialogi i opatrzyć didaskaliami. Historie przesyłajcie na adres konkurs@targi.krakow.pl do 10.08.2014 r.

Nadesłane prace będą oceniane przez niezależne jury. A ta, która zbierze najwięcej pozytywnych ocen członków jury, zostanie wydrukowana na łamach „Merkuriusza targowo-kongresowego”**, półrocznika wydawanego przez Targi w Krakowie Sp. z o.o.

*jakąkolwiek, którą chcesz się podzielić
** zajrzyj do ostatniego numeru

30 kwietnia 2014

Mam czas?!

Nie mam czasu. Od niedawna wycieram sobie twarz tym stwierdzeniem niemal przy każdej okazji. Nie oddałam książki na czas do biblioteki, bo nie miałam czasu. Nie napisałam artykułu, ponieważ zabrakło mi czasu. Nie spotkałam się z koleżanką. Dlaczego? No, jak to dlaczego?! Moja doba nie jest z gumy. Nie, nie wstawiłam prania. Dlaczego ja zawsze muszę ładować brudne ciuchy do pralki? Jak ja mam na to wszystko znaleźć czas?!

O co chodzi?! Nie mam telewizora, ale jestem pewna, że amerykańscy naukowcy nie doszli w ostatnim czasie (nomen omen) do jakiejś rewolucyjnej tezy, że doba się kurczy, czas przyspieszył i sekundy wypadną z obiegu, bo nie będzie na nie czasu. Więc w czym rzecz?

W głowie. Głowa pęka mi od nieprzeczytanych książek, odwołanych spotkań, rzeczy do zrobienia na już, na wczoraj i na pojutrze. Czacha dymi. Tonę w strumieniu myśli o rzeczach, które muszę ogarnąć. Od jednej myśli do drugiej, od drugiej do trzeciej, od trzeciej do czwartej, od czwartej do drżenia rąk. Nie zdążę!

Raz, dwa, trzy. Trzy głębsze… wdech, wydech, wdech… Szkoda czasu na panikę. Szkoda czasu na odwoływanie spotkań, szkoda czasu na marudzenie, a pieniędzy szkoda na karę za przetrzymane książki.

Czas wziąć się w garść. O tym, od czego zacząć, jak zacząć i że warto zacząć, czytajcie poniżej.

Proust w poszukiwaniu straconego czasu sięgnął po pióro. Ty, by czasu nie tracić, sięgnij po kartkę i długopis. Listę rzeczy do zrobienia spisz jednocześnie je kategoryzując: superpilne, ważne, mniej ważne, mało istotne, śmieci. By słowo stało się ciałem, zacznij działać. Po kolei, systematycznie i schematycznie, nie skacz z niedokończonego superpilnego zadania do śmieci. Poświęć uwagę tylko jednej rzeczy, dopóki nie będzie można jej skreślić z listy. Jak mówią Anglicy „only handle it once” (OHIO). Rzecz jasna w granicach rozsądku.

Co dalej? Wsłuchaj się w swój zegar biologiczny. Nie, nie, na pewno masz zegar biologiczny. Zastanów się, kiedy jesteś najbardziej wydajny. Kiedy rzeczy wymagające skupienia przychodzą ci z najmniejszym trudem. O jakiej porze dnia/nocy wpadasz na pomysły, które przekuwasz w szczere złoto. I zacznij planować dzień w zgodzie ze swoim zegarem. Wsłuchaj się w siebie, nie patrz na innych. Bo w końcu komu bije zegar (dzwon?)? Bije on tobie!

Po realizacji zadania (i skreśleniu go z listy), staraj się nic nie robić, czyli nie rób absolutnie niczego, na co nie masz ochoty. Odpoczywaj robiąc to, co lubisz. Nagradzaj siebie drobnymi przyjemnościami. Jeśli marzysz o siedzeniu na ławce i karmieniu gołębi, idź do parku. Nie myśl o tym, co mógłbyś w tym czasie zrobić. I tak tego nie zrobisz. Jedyne co zyskasz to wyższy stopień wtajemniczenia w byciu kompletnie sfrustrowanym człowiekiem.

Mam czas, mogę Ci pomóc. Kiedy po raz pierwszy wypowiesz to zdanie, nie będziesz wierzył własnym uszom. Co lepsze, rozmówca straci oddech. Kiedy wypowiesz je po raz drugi, będziesz się czuł dziwnie. Za trzecim razem, zadowolenie zacznie kiełkować. Przy każdej następnej okazji nie będziesz nawet zauważał, że mówisz coś niezwykłego.

Mam czas. Opowieść się rozpoczyna.
Teraz możesz sięgnąć po pióro (patrz Proust).


Do rozważań o czasie skłonił mnie chroniczny brak czasu, jak i artykuł w "Time"...
http://ti.me/1o3g7HG

10 kwietnia 2014

Opowieść o kolistości czasu

Wyznaję, Jaume Cabre
Wydawnictwo Marginesy


O Wyznaję powiedziano już wiele. Nazywano ją monumentalną, doniosłą, wybitną. Nazywano ją studium zła, powieścią-katedrą, wnikliwą analizą natury ludzkiej. Ja nazwałabym ją przede wszystkim opowieścią o kolistości czasu. O tym, że nic tak naprawdę nie ulega zmianie, że ludzie o różnych imionach, żyjący w różnych częściach świata i w zupełnie innym czasie w gruncie rzeczy są tacy sami, do tego stopnia, że ich głosy zlewają się w jeden. Linia czasu ulega w tej powieści zapętleniu, wydarzenia, które dzielą wieki, dzieją się równocześnie, jak gdyby ktoś ścisnął i spłaszczył czterowymiarową przestrzeń naszego wszechświata do płaskich dwóch wymiarów. To samo zło powtarza się w różnych momentach historii, te same słowa padają z ust inkwizytora i hitlerowca, oprawcy i ofiary. A w całej tej kakofonii zła tkwi człowiek, jednostka, która musi odnaleźć swoje miejsce i określić siebie wobec własnej historii, spuścizny przodków.

fot. Ryszard Kozik, źródło: CJG Gazeta Wyborcza
Metoda narracyjna, którą przyjął Jaumé Cabre, jest jedyna w swoim rodzaju i to zapewne ona w znacznej mierze decyduje o wrażeniu obcowania z dziełem wyjątkowym czy wręcz wybitnym. Widać w tej powieści odległe echo Marqueza, który także miał specyficzne podejście do czasu, a swoje historie rozciągał na całe pokolenia. Wyznaję jest historią nie tylko głównego bohatera, Adriana, który, opętany przez książki, przedmioty i historie, stara się objąć rozumem zło w ludziach, które nadchodzi z każdej, nawet najbardziej nieoczekiwanej strony i które dostrzega też w otaczających go ludziach i w samym sobie. Jego opowieść przeplata się z ogromem innych opowieści: mnicha z zakonu, przedstawionego na obrazie wiszącym w domu rodzinnym Adriana, hitlerowskiego lekarza z obozu koncentracyjnego, powiązanego w niezrozumiały sposób z jego rodziną, pierwszego właściciela skrzypiec należących do Adriana czy wreszcie jego ojca, niedoszłego księdza i bezlitosnego kolekcjonera dzieł sztuki.

Wszystkie te opowieści zbiegają się wreszcie w jeden punkt, zwornik całej historii-katedry, jakim jest Adrian. Misterna układanka stopniowo ujawnia swą złożoność przed czytelnikiem, odsłaniając kolejne warstwy, połączenia i odnogi. Cała przeszłość zdaje się istnieć tylko po to, by dotrzeć do teraźniejszości, ukazując, jak bardzo skomplikowane mogą być związki między pozornie obcymi sobie ludźmi, między przedmiotami i zdarzeniami z przeszłości. Jaume Cabre pokazuje, że wszystko, choćby wydawało się mało znaczące, ma swoją opowieść, a splot tych opowieści decyduje o tym, jak wygląda nasze życie. Zło uzyskuje w tym kontekście szczególną rolę, staje się z jednej strony siłą napędową wydarzeń, z drugiej zaś – uciążliwym, dręczącym bagażem, od którego nikt nie jest naprawdę wolny.

Co ciekawe, to naprawdę pokaźnych rozmiarów tomiszcze czyta się zaskakująco dobrze
i szybko. Historia wciąga błyskawicznie i nie puszcza właściwie aż do ostatniej strony. Początkowo prosta opowieść zaczyna się rozwidlać, jak ścieżka w lesie i wkrótce czytamy jednocześnie wiele powieści, a każda z nich jest równie fascynująca. Oczywiście, można próbować się od nich oderwać, w celach tak prozaicznych jak sen, ale ostrzegam, nie jest to łatwe. A przeczytanie ostatniej strony tej książki wcale nie oznacza końca przygody, która, gwarantuję, będzie uwierać jeszcze przez długi czas.

Autor: Kasia Deja wolepoczytac.blogspot.com

04 kwietnia 2014

Wszystkie drogi prowadzą do Lipska

W każdym razie prowadziły, gdy w mieście odbywały się Międzynarodowe Targi Książki. Po dwudniowej wizycie na targach lipskich mam wrażenie, że w mieście zmieniono zasady ruchu, odwrócono ogólnie przyjęte marszruty, wszystkie środki komunikacji, jak i wszystkie piesze wycieczki skierowano do centrum targowego, w którym trwały targi.

Co zapamiętałam z Lipska?

Ogrom hal, ból nóg, mnogość wystawców i zwiedzających oraz coś, czego chyba nie potrafię ubrać w słowa… niewymuszona przyjazna (przyjemna?) atmosfera, magia miejsca (genius loci?). Gdyby mi przyszło najkrócej scharakteryzować Targi Książki w Lipsku, powiedziałabym, że to miejsce, w którym chce się być czy też raczej pobyć…

W myśl zasady, że jeden obraz mówi więcej niż tysiąc słów, poniżej zamieszczam parę zdjęć. Może uda Wam się wyczuć tę nie do opisania niezwykłość targów.


W Lipsku wiosna ubiera drzewa w książki.



Landszafcik z centrum targowym w tle.



Budowanie świadomości marki – lipskie oko everywhere.



Say good bye to reality – wchodzimy!



Zaczarowany ołówek, zaczarowany dorożkarz i zaczarowany koń.


Czytelnicy w Lipsku wyglądają nieco inaczej…


Cisza zaklęta w słowach.



Z książką będziesz szczęśliwszy, szczęśliwszy będziesz z nią…



Nie wszystko musi być na płasko.



I doszliśmy do ściany.



Targowe menu postawiło nas na nogi.



Dotąd nie możemy wyjść z zachwytu.