Wydawnictwo Marginesy
O Wyznaję powiedziano już wiele. Nazywano ją monumentalną, doniosłą, wybitną. Nazywano ją studium zła, powieścią-katedrą, wnikliwą analizą natury ludzkiej. Ja nazwałabym ją przede wszystkim opowieścią o kolistości czasu. O tym, że nic tak naprawdę nie ulega zmianie, że ludzie o różnych imionach, żyjący w różnych częściach świata i w zupełnie innym czasie w gruncie rzeczy są tacy sami, do tego stopnia, że ich głosy zlewają się w jeden. Linia czasu ulega w tej powieści zapętleniu, wydarzenia, które dzielą wieki, dzieją się równocześnie, jak gdyby ktoś ścisnął i spłaszczył czterowymiarową przestrzeń naszego wszechświata do płaskich dwóch wymiarów. To samo zło powtarza się w różnych momentach historii, te same słowa padają z ust inkwizytora i hitlerowca, oprawcy i ofiary. A w całej tej kakofonii zła tkwi człowiek, jednostka, która musi odnaleźć swoje miejsce i określić siebie wobec własnej historii, spuścizny przodków.
fot. Ryszard Kozik, źródło: CJG Gazeta Wyborcza |
Wszystkie te opowieści zbiegają się wreszcie w jeden punkt, zwornik całej historii-katedry, jakim jest Adrian. Misterna układanka stopniowo ujawnia swą złożoność przed czytelnikiem, odsłaniając kolejne warstwy, połączenia i odnogi. Cała przeszłość zdaje się istnieć tylko po to, by dotrzeć do teraźniejszości, ukazując, jak bardzo skomplikowane mogą być związki między pozornie obcymi sobie ludźmi, między przedmiotami i zdarzeniami z przeszłości. Jaume Cabre pokazuje, że wszystko, choćby wydawało się mało znaczące, ma swoją opowieść, a splot tych opowieści decyduje o tym, jak wygląda nasze życie. Zło uzyskuje w tym kontekście szczególną rolę, staje się z jednej strony siłą napędową wydarzeń, z drugiej zaś – uciążliwym, dręczącym bagażem, od którego nikt nie jest naprawdę wolny.
Co ciekawe, to naprawdę pokaźnych rozmiarów tomiszcze czyta się zaskakująco dobrze
i szybko. Historia wciąga błyskawicznie i nie puszcza właściwie aż do ostatniej strony. Początkowo prosta opowieść zaczyna się rozwidlać, jak ścieżka w lesie i wkrótce czytamy jednocześnie wiele powieści, a każda z nich jest równie fascynująca. Oczywiście, można próbować się od nich oderwać, w celach tak prozaicznych jak sen, ale ostrzegam, nie jest to łatwe. A przeczytanie ostatniej strony tej książki wcale nie oznacza końca przygody, która, gwarantuję, będzie uwierać jeszcze przez długi czas.
Autor: Kasia Deja wolepoczytac.blogspot.com
Okładka jest genialna, gdybym spotkała się z nią w jakiejś księgarni, wątpię, czy potrafiłabym się jej oprzeć, a po przeczytaniu recenzji moje szanse gwałtownie maleją, kolejny cel na mojej liście zakupów :D
OdpowiedzUsuńCzytam tę książkę od jakiegoś czasu, ale ja akurat celowo nie spieszę się, tylko podczytuję po kilka stron i odkładam, żeby czerpać z niej jak najwięcej i jak najdłużej :)
OdpowiedzUsuń